Chyba robię się za stary na takie historie. Kiedyś pewnie film Schlesingera spotkałby się z moim uznaniem. Młody chłopak ucieka od nudy i szarości przemysłowej mieściny w krainę fantazji, gdzie nie tylko jest władcą, ale i każdym możliwym bohaterem. W ten sposób sprzeciwia się codziennej rutynie, przyziemnym obowiązkom i smutnej zwyczajności brudnego świata. Nieodłączny atrybut młodości.
Niestety dzisiaj Billy jest mi postacią kompletnie obojętną. Jego infantylne zachowanie bywa wręcz irytujące. Skrajnie nieodpowiedzialny, bohater nie umie poradzić sobie nawet z najprostszymi obowiązkami, a snute marzenia i chęć zmiany kończą się na pustych słowach. Nawet gdy Liz (zachwycona jego fantazjami!) wyciąga do niego rękę w geście pomocy, ten ucieka w popłochu do rodzinnego domu.
I w tym świetle film Schlesingera sprawdza się najlepiej. Jako krytyka młodzieńczego buntu, który tak często jest tylko pustą ideą. Buntem dla samego buntowania się. Pozą, która nie proponuje nowych rozwiązań, nie zmierza w pożądanym kierunku, a jedynym jej zadaniem jest stanąć na drodze starszego pokolenia. Tę jałowość "Billy Kłamca" odsłania doskonale.
Lecz największą zaletą filmu pozostaje Julie Christie. Młoda, piękna, spontaniczna, pełna energii, roześmiana, naturalna, dziewczęca, czysta. Pragnąca jedynie życia, szczęścia, wolności i co najważniejsze - potrafiąca zapewnić sobie ów dobrobyt. Podczas gdy Billy ciągle marzy o wielkiej zmianie i wyjeździe do Londynu, ona gotowa jest spakować walizkę i wskoczyć do najbliższego pociągu jadącego w tym kierunku. Razem z nim, mając na uwadze jego dobro, dbając, by niczego Billy'emu nie zabrakło. Jeśli facet nie jest w stanie opuścić swego azylu niedojrzałości dla kogoś takiego...
Oczywiście są powody, by ten film obejrzeć. Jest sprawnie zrobiony, dobrze zagrany, nie stroni od humoru - choć bez wybuchów śmiechu i pamiętnych dialogów. Utrzymuje wystarczająco dobre tempo, by nie poczuć się znudzonym. Jednak dla mnie nie jest to film do przeżywania.
snute marzenia i chęć zmiany kończą się na pustych słowach. -Idealnie film oddaje strach przed zmianami o którym wielu z nas potrafi jedynie opowiadać, gdy przychodzi do podjęcia decyzji która może realnie zmienić nasze życie łatwiej jest się wycofać.
Bo film psychologiczny, a nie społeczny. Nic się nie zestarzał. Jest przejmujący.
Przyznam, że bardziej oceniłem film jako kino społeczne. Jednak polecam, aby każdy mógł go ocenić na własny sposób.